Polacy zaciskają pasa. Nadchodzą trudne czasy
Do tej pory Polska była jednym z niewielu rajów członkowskich Unii Europejskiej, który w znacznej mierze oparł się recesji. Wygląda na to, że kryzys gospodarczy dopiero ma uderzyć w nasze kieszenie, chociaż już dziś wiele osób dostrzega rosnące ceny wielu produktów i ogranicza do granic możliwości wydatki. Co gorsza, Polacy coraz bardziej obawiają się o swoją pracę.
Zdaniem ekspertów Polacy powoli godzą się z kiepską sytuacją gospodarczą w kraju. Coraz częściej kupujemy tańszą żywność w dyskontach, oszczędzamy także na lekach i odzieży, ale cięcia w budżetach rodzinnych widać także w rozrywce i kulturze. Polacy obawiają się również utraty pracy, ponieważ kolejne firmy kończą swoją działalność. Szacuje się, że do końca 2012r. w Polsce zbankrutuje łącznie przeszło 800 przedsiębiorstw – już dziś upadło ok. 600, a to wynik najgorszy od siedmiu ostatnich lat.
Problemy gospodarstw domowych. Płace nie rosną, ceny produktów tak
Słabnącą gospodarkę widać nie tylko w tabelach i statystykach. Warto podkreślić, że na przestrzeni ostatnich kilku lat wynagrodzenia pracowników zatrzymały się w miejscu, a ceny odwrotnie – rosną odwrotnie proporcjonalnie do dochodów. Z danych udostępnionych przez Związek Banków Polskich wynika, że rzeczywiste dochody polskich gospodarstw domowych spadły w pierwszym kwartale 2012r. o ok. 1,9 %. Sięgając dalej – do statystyk Głównego Urzędu Statystycznego dowiadujemy się, że na koniec drugiego kwartału zarobki rodzin obniżyły się o kolejne 0,9 %, a całościowo to zdaniem ekspertów wynik poniżej oczekiwań. Polacy co prawda nie kupują mniej, ale za to odwiedzają miejskie bazary, mniejsze hurtownie i dyskonty, omijając przy tym droższe supermarkety i niewielkie sklepy osiedlowe.
Szacuje się, że udział dyskontów w Polsce urósł do ok. 15 %, a przy tym skurczył się udział niewielkich delikatesów do 39 % z 46 % (okres od 2007r. według danych HBI Polska).
Mali przedsiębiorcy bez szans
Duży wpływ na kształtowanie się współczesnej gospodarki mają także trendy kulturowe, które napływają do nas z zewnątrz od początku lat 90. Polscy konsumenci coraz chętniej odwiedzają galerie, a sieciowe sklepy z markami, które do tej pory mogliśmy oglądać wyłącznie na zachodzie wyraźnie kuszą. Z czasem centra handlowe stały się miejscami chętnie odwiedzanymi przez młodzież, która organizuje sobie w nich także wolny czas. Ulice handlowe, miejskie stragany odchodzą w niepamięć, co szczególnie widoczne jest w największych miastach w kraju. Polacy dokonują także zakupów w sposób regularny, ale z wyraźnymi odstępami czasowymi, np. raz na tydzień lub nieco częściej.
W efekcie chcą zaoszczędzić czas robiąc zakupy w największych supermarketach. Niewielkie sklepy nie mają szans na przetrwanie, ponieważ ich klientów za niższe pieniądze i w lepszym komforcie zaczynają obsługiwać monopoliści .Zdaniem ekspertów nie możemy liczyć także na zmiany. Spadek ilości niewielkich delikatesów osiedlowych jest właściwie pewny. Szansą na ukrycie się przed spadającą ilością odbiorców byłoby prowadzenie sprzedaży na przedmieściach, chociaż w dłuższej perspektywie i tam planuje się rozbudowę kolejnych sieci handlowych.
Kondycja polskich firm coraz gorsza. Kryzys w Polsce nadal się pogłębia
Zdaniem ekspertów trudno dziś znaleźć branżę, której nie dotknęłyby dzisiejsze cięcia budżetowe. Polacy ograniczają wydatki na samochody, w ogóle nieczęsto podróżują, a część zaczyna dostrzegać ekonomię przemieszczania się transportem miejskim. Trendy potwierdzają statystyki – w ciągu ostatnich dwóch kwartałów dynamicznie wzrasta sprzedaż biletów autobusowych i kolejowych.
Trudno nie dostrzec, że Polacy mają także coraz mniej pieniędzy na zaspokajanie codziennych potrzeb. Rośnie grupa obywateli, która ledwie radzi sobie z utrzymaniem rodziny bez zadłużania się w instytucjach finansowych. Przy tym Polacy obawiają się o swoją przyszłość, wielu jest skłonna podjąć się jakiegokolwiek zajęcia, a pracownicy etatowi robią wszystko, aby nie stracić swojego stanowiska.
Czytaj także:
Kategoria: Finanse osobiste, Polska, Wiadomości
Lepsze czasy to już były. Za komuny nie było takich różnic społecznych i każdy wierzył, że będzie coraz lepiej. Dzisiejsza perspektywa nowoczesnej Polski wyraźnie tonie, a my razem z nią.