Warto przeczytać Konsumujemy coraz mniej : Polacy robią coraz skromniejsze zakupy, a bez tego trudno wyobrazić sobie odbicie krajowej [...]

Niemcy karczują lasy. Nie stać ich na ogrzewanie po zamknięciu elektrowni atomowych

• 30 marca 2013 • Komentarze (0)

Nasi zachodni sąsiedzi przekonali się, że energia ekologiczna w praktyce jest znacznie droższa niż szacowano. W dwa lata po zamknięciu wszystkich elektrowni atomowych Niemcy przestali sobie radzić z obsługą kosztów energii i chociaż prądu nie brakuje, to jego koszt nadal rośnie co powoduje kolejne protesty społeczne.

Merkel podjęła złą decyzję?

drewno

fot. flickr.com | spDuchamp

Dziś niemiecką, zieloną rewolucję określa się już mianem koszmaru. Tzw. energetyczny punkt zwrotny był jednym z największych projektów infrastrukturalnych Niemiec po od połowy lat 90. Założenie wydawało się proste – 80 % energii pokrywającej krajowe zapotrzebowanie ma pochodzić ze źródeł ekologicznych. Zdaniem ekspertów Angela Merkel jednak nie przewidziała czarnego scenariusza tej decyzji.

Niemcy od wielu lat rozwijały swoją politykę energii odnawialnej, ale problemem jest brak odpowiedniej infrastruktury przesyłowej, a w tym m.in. przesył prądu z farm wiatrowych do południowej i południowo-zachodniej części kraju, w której zlokalizowanych jest większa część rozwoju przemysłowego Niemiec – to tutaj pracują główne fabryki BASF oraz BMW. Wiele regionów posiłkuje się przygranicznymi sieciami przesyłowymi z Czech oraz Polski, ale te skarżą się, że przesył energii w trudny do przewidzenia sposób przeciążają potencjał przesyłowy.

Kłopotów jednak nie ma końca. Ekolodzy uważają, że farmy wiatrowe niszczą ekosystem ptactwa, eksperci ds. energetyki prognozują problemy z dostawą prądu, a analitycy czekają na gwałtowne (przypomnijmy, że ceny rosną regularnie już od 2 lat) podwyżki cen energii.

Kradzież drewna na skalę masową. Niemcy nie chcą płacić za drogi prąd do ogrzewania domów

Niemcy oszczędzają na energii w możliwie prosty sposób. Wiele nielegalnie wywozi drewno z lasu, aby ogrzać swój dom. Szacuje się, że tylko w samej Branderburgii kradzionych jest aż 10 % ścinanego drewna. Straty już dziś szacuje się na ok. 0,5 mln euro, ale w innych regionach Niemiec nie jest lepiej. W Bawarii skala tego zjawiska sięgnęła już 5 %.

Zdaniem szefa stowarzyszenia leśników w Branderburgii, tj. Enno Rosenthala – lasy są powszechnie dostępne dla wszystkich, a proces kradzieży jest przez wielu znacznie bardziej lekceważony.

Czytaj także:

Kategoria: Gospodarka, Świat, Wiadomości

Komentarze (0)

Wypis URL | Kanał RSS dla komentarzy

Bądź pierwszy i skomentuj tę publikację.

Wyraź swoją opinię