Unia wprowadza nowe normy emisji CO2. Teraz kosztami obciąży kierowców?
Europejscy parlamentarzyści po raz kolejny przykręcają śrubę koncernom motoryzacyjnym, podwyższając próg normy emisji CO2. Teraz oczekują, że nowe samochody produkowane po 2020r. będą spalały średnio 3,9 l na 100 km.
Zdaniem analityków tak szybkie zejście z normą nie jest możliwe. Szczególnie ze Parlament Europejski od 2025r. będzie wymagał już spalania poniżej 3 litrów na 100 km (!). Eksperci z branży podkreślają, że to absurd, bo już dziś spełnianie wszystkich euro-norm generuje znaczące obciążenia finansowe. Przypomnimy, że dziś przeciętny samochód zjeżdżający z europejskiej linii produkcyjnej spala 5,5 l na 100 km, chociaż większość tylko „na papierze”, bo producenci skutecznie ukrywają realne osiągi testując swoje auta w sterylnych warunkach w tzw. hamowniach.
- Czytaj też: Polacy masowo importują paliwo spod Kalingradu
Zdaniem Jakuba Farysia, prezesa PZPM (Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego):
[…] nie możemy w nieskończoność redukować zanieczyszczeń […], bo na tym etapie pociąga to za sobą zbyt duże koszty.
Ekspert wspomina, że niektóre z flagowych modeli popularnych koncernów już dziś nie są sprzedawane w Europie, a np. Azji, Afryce i Ameryce, ponieważ na naszym rynku nie spełniają odpowiednich norm środowiskowych.
Jednymi z ciekawszych modeli, które nie mogą być sprzedawane na europejskim rynku są m.in. Toyota Highlander, a także Mazda CX7 oraz CX9 (największym modelem serii CX dostępnym w Europie jest CX5).
Czytaj także:
Kategoria: Finanse osobiste, Polska, Wiadomości
Komentarze (0)
Wypis URL | Kanał RSS dla komentarzy
Bądź pierwszy i skomentuj tę publikację.