Walka na lokaty nadal trwa. Banki bez pieniędzy na transfery wewnątrzsystemowe
Zdaniem ekspertów na trwającej od 2008r. bankowej walce na oprocentowanie lokat możemy stracić wszyscy. Z ogólnopolskiego systemu bankowego płyną informacje, że koszta związane z pozyskiwaniem nowych depozytów przez instytucje finansowe są coraz większe – niekiedy przewyższają stopę zwrotu.
fot. moje-finanse.pl
Na przestrzeni ostatnich kilku lat mogliśmy zauważyć co najmniej kilka bitew o depozyty klientów. Pierwsza przypada na rok 2008r., tj. na okres upadku Lehman Brothers, czyli pierwszego bodźca kryzysowego na świecie. Od tej pory banki i inne instytucje finansowe stanęły w wyścigu po kapitały klientów, zwiększając oprocentowanie lokat, ponieważ źródła pozyskiwania kapitału wewnątrzsystemowego stało się zbyt drogie i trudno dostępne.
Kolejną batalię o finanse klientów banki stoczyły w końcu 2011r., zanim jeszcze doszło do likwidacji lokat omijających tzw. „podatek Belki”. Banki starały się za wszelką cenę zatrzymać kapitał depozytowy prześcigając się w ofertach oprocentowania – reakcja Komisji Nadzoru Finansowego była jednak natychmiastowa i w krótkim czasie nałożono określone normy, które miały zabezpieczyć sektor przed ryzykiem utraty płynności.
Specjaliści alarmują, że wojna depozytowa, która nawiązuje się dziś (niektóre banki oferują lokaty nawet po 8-9 %) jest szkodliwa dla systemu bankowego i uderza w jego stabilność. W efekcie ryzyko niewypłacalności jest trwale przenoszone na państwowy system gwarancyjny i podatników. Tendencja jest rosnąca. Klienci w błyskawiczny sposób migrują ze swoimi depozytami i nie biorą pod uwagę rzeczywistej kondycji banków, w których przetrzymują oszczędności. Zdaniem ekspertów to początek tzw. „piramidy finansowej”, której bez wyraźnych i zdecydowanych decyzji ze strony KNF nie da się przerwać.
Czytaj także:
Kategoria: System bankowy, Wiadomości
Komentarze (0)
Wypis URL | Kanał RSS dla komentarzy
Bądź pierwszy i skomentuj tę publikację.